piątek, 8 listopada 2013

Ciasto awaryjne. #9



Witam serdecznie :)

Macie tak czasami, że znajomi dzwonią i mówią, że są obok i wpadną nas odwiedzić, a Wy nie macie czym ich poczęstować? Jeśli tak to ciasto awaryjne jest rozwiązaniem Waszego problemu.
Przepis ten znalazłam w zeszycie z przepisami mojej mamy. Opowiadała, że kiedyś takie niezapowiedziane wpadanie było całkiem powszechne i często robiła to ciasto, które nazywała ciastem awaryjnym. 

Co jest nam potrzebne?

- 6 łyżek mąki tortowej
- 3 jaja
- ¾ margaryny
- 2 bardzo płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 20 dag owoców(ja używam zawsze na tzw. „oko”)

Jak zrobić?

Margarynę należy roztopić i ostudzić. Następnie dodajemy do niej cukier, jajka, mąkę, proszek dopieczenia i mieszamy łyżką na gładką masę. Teraz czas na owoce(ja lubię jabłka, śliwki i myślę, że najlepiej nadadzą się te, które nie puszczają tak dużo soków), które dorzucamy do naszej masy i mieszamy jeszcze raz wszystko razem. 


Naczynie?
Dowolna blacha do pieczenia ciast, ja użyłam takiej do tortownicy. Należy wysmarować ją tłuszczem i posypać bułką tartą. 

Czas pieczenia?
No właśnie;] Żebym to ja wiedziała! W zeszycie mojej mamy nie ma czasu pieczenia ani temperatury nagrzania piekarnika(tyczy się to praktycznie wszystkich przepisów). Mama mi powiedziała, że kiedyś wszystko robiło się na „oko”. Dlatego ja na moje „oko” rozgrzałam piekarnik do 180°  i piekłam około 20 minut co chwilę sprawdzając ciasto szpikulcem. Jeśli szpikulec jest suchy i czysty to znak, że ciasto się upiekło.



Sposób podania?
Ja swoje ciasto awaryjne posypałam cukrem pudrem- jest to proste ciasto i uważam, że nie potrzebuje urozmaiceń.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się przepis na takie szybkie i łatwe ciasto. Nie jest może wyśmienite jak z cukierni ale myślę, że zadowoli każdego niespodziewanego gościa.




Smacznego:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz